niedziela, 23 marca 2014

Ozdoby z odzysku

Wiosna wkracza w nasze leniwe życie coraz śmielej. Większość czasu spędzamy z Bobasem poza domem - nareszcie, łapiemy promienie słońca i odwiedzamy ładne kawiarenki w celu nabrania sił na dalszą wędrówkę. Dlatego ostatnio nas tutaj tak mało. Nie będę dziś zbyt wylewna wybaczcie, ale niedzielne lenistwo ostro daje się we znaki wszystkim domownikom.

Ale, że w końcu przygotowałam to co miałam, to chciałam się z Wami dziś podzielić pomysłami na dekoracje z odzysku.
Kolory w naszym mieszkanku to rzadkość, ale razem z powiewem nowej pory roku, przywędrowała do mnie chęć zmiany i ożywienia wnętrza. Nie lubię pstrokatych kolorów ale i tak zaszalałam. Pojawiły się u nas pastele, róż i zieleń to główny składnik wiosennych, małych zmian. W domu rozgościły się też prymulki, i dużo, dużo uśmiechu na naszych twarzach :)

 Dekoracja okna. Nic trudnego, a wygląda uroczo.






Potrzebne będą:
gałązka
buteleczki po aromatach do ciast
motylki lub inne ozdoby 
kwiatki 
żyłka

Instrukcji wiązania chyba nie muszę opisywać bo to bardzo proste :) ozdabianie oczywiście zależy od Waszej inwencji twórczej.


Świeczki wykonane z pozostałego wosku po świecach. To świetny pomysł na wykorzystanie resztek parafiny.



Potrzebne będą:
resztki wosku
naczynie, może być wypalony świecznik który lubicie
kolorowa świeczka lub kredka świecowa w wybranym kolorze - nadaje kolor parafinie (polecam kredki, pomarańczowa świeca miała być różowa, ale niestety czerwona świeczka zawiodła, później użyłam kredki i wyszło idealnie)
na knot, sznurek bawełniany lub zwykły sznurek konopny

Parafinę należy z kredką rozpuścić w naczyniu umieszczonym w kąpieli wodnej, uszykować sznurek na knot i użyć patyczek do jego podtrzymania. Przelany wosk pozostawić do całkowitego stwardnienia. Bardzo proste prawda?







Na koniec wianuszek, przyozdobiony skrawkami koronek i wstążek zdobi drzwi w przedpokoju




Mam nadzieję, że Wam się spodoba i skorzystacie z pomysłów!









wtorek, 11 marca 2014

Poczuć wiosnę

Choć w kalendarzu nadal zima trwa, zrzuciłam zimowy płaszcz, Janko wskoczył w kurtkę wiosenną. Na dworze robiło się ciepło i przyjemnie. W zeszłym roku bardzo wyczekiwałam wiosny aby móc w kolorowych, zwiewnych sukienkach chwalić się wszem i wobec moim dość pokaźnym brzuchem, ale ona nie nadchodziła. Jak na złość. W tym roku zaczęłam korzystać od pierwszych chwil z ciepłych promieni słońca. Dużo spacerujemy, do mieszkania stale wpuszczamy rześkie powietrze. Rano budzi mnie słońce wpadające przez okno i śpiew ptaków, z przyjemością wstaję z łóżka - w końcu. Czekam tylko aż się zazieleni, za oknem zniknie widok bloków a pojawią się liście na koronach drzew...i będzie całkiem znośnie. Porządki w szafach zrobiłam, garderoba na wiosnę gotowa, choć przydałoby się kilka nowości. Wrzośce sprawiły, że balokon zaczął tętnić życiem i zapoczątkowały jego przemianę w mój mini ogordzik na drugim piętrze. Sezon działkowy rozpoczęty, kwiaty kwitną. W domu pojawi się wiecej kolorów. Pczułam wiosnę. Naprawdę.














sobota, 8 marca 2014

Ośmiomiesięczny marynarz

W końcu się wyrobiłam. Ostatnio mam o wiele więcej zajęć, bo Tatuch po operacji kolana mimo, że już domu, to nadal nie bardzo ma mi jak pomagać więc działam sama przy domowych i rodzicielskich obowiązkach. Do tego jeżdzę z nim do pracy a Bobasa podrzucamy rodzicom. Ogólnie mówiąc to zmęczenie daje się ostro we znaki.

O nowym wystroju trąbiłam już od stycznia bo miało mi pójść szybciutko, ale jakoś nie mogłam tego ogarnąć, wyszedł jakiś misz-masz z tego co przygotowałam, ster zaginął a rybki w karuzeli okazały się zbyt lekko doszyte bo Janek szybko je rozmontował, z resztą tak samo girlandę, która szybko z łóżeczka przeniosła się na okno.
Byłam zła, że po raz kolejny coś zginęło w mieszkaniu, bo nie chciałam ukończyć bez steru pradziadkowego, i uporządkowanych zabawek, które walały się wszędzie. Nic nie wychodziło tak jak zaplanowałam, a przy ozdobach się naprawdę napracowałam, do tego ogrom zajęć i znowu zmęczenie.
I tak jakoś czasu minęło sporo. Aż w końcu ster się odnalazł więc go w końcu przemalowałam, przypadkiem wypatrzyłam fajny kuferek na zabawki i dokończyłam w końcu całość. I oto jest, mój już ośmiomiesięczniak w swoim nowo wstrojonym pokoiku.

A Bobas, rośnie, zadziwia umiejętnościami zjadania (w końcu)  własnych stópek i udowadnia, że spać da się nawet z nogami poza łóżeczkiem. Ładnie siedzi, powozi się już spacerówką, jest wszystkożerny i posiada dwa zębiska. Cudak mały!

















Pokoik Janka wcześniej wyglądał tak klik
A oto pomysł, jak zmienić karuzelę klik

Wiosna coraz bliżej. Mam zamiar w końcu podzielić się z Wami moimi robótkami ręcznymi i plauję wpisy o wiosennym klimacie w domu. Mam nadzieję, że mi się to wszystko uda. Jeżeli ktoś czeka :) to cierpliwości, już niedługo!