wtorek, 1 kwietnia 2014

Przestrzeń, nie tylko moja

Kiedyś była tylko nasza a nawet bardziej moja bo K. do gospodarowania naszej wspólnej przestrzeni nie za bardzo się wtrąca. Kilka lat mieszkaliśmy sami, tylko my i nasze graty. Odkładałam co i gdzie chciałam nie zważając na to, że komuś może to zaszkodzić, przestawiałam meble tak aby było ładnie i wygodnie się je użytkowało, teraz robię to głównie z tego drugiego powodu. Posiadanie dzieci zmienia ludzi, ich życie, mieszkania i domy. Bałam się tego ogromnie.

Na kanapie nie leżą już równo ułożone poduszki, często pomiędzy nimi natknąć się można na rozrzucone zabawki czy resztki jedzenia. W kątach piętrzą się sterty plastikowych zabawek, których nie wiem jakim cudem w ciągu kilku miesięcy uzbierała się prawie tona. Dziecko znacząco zaczyna dominować w mieszkaniu. Pojawiają się różne kolory zaburzające moje koncepcje. I choć staram się wydzielać przestrzeń na przedmioty nasze i Bobasa, niestety nie do końca to wychodzi. Jak oszalała po każdym posiłku poleruję jego krzesełko i wszystko co zostało upaćkane kaszką, w czasie jego drzemki zbieram w salonie zabawki i ukrywam za kanapą aby nie były widoczne, układam kocyki i poduszki, i w mojej składnej przestrzeni spijam herbatkę. W łazience to samo. Na półce rozgościły się kąpielowe potwory a pomiędzy moimi perfumami stoją butelki z dziecięcymi kosmetykami. Kładąc się do łóżka przygnieciona zabawka informuje mnie piskiem, że tutaj też Janek był. Wszędzie dziecko!

Czy mam z tym problem? Raczej nie, ale ciągle przyzwyczajam się do nowego osobnika w domu, do graciarni w salonie i nieładzie w łazience. Do sterty prania w koszu i pobudki skoro świt. Niebawem Janek zacznie chodzić, znikną z podłogi latarenki, które umilają mi wieczory  a kanty mebli zostaną zabezpieczone mało eleganckimi ochraniaczami. Pomimo tego czekam na ten czas, podzielę się moją przestrzenią, oddam mu półkę na kosmetyki i kawałek podłogi w salonie na ulubione zabawy. Nawet suszarka stale stojąca z praniem w sypialni coraz mniej mi przeszkadza. Dla niego wszystko, nikomu więcej nie pozwoliłabym zaburzyć mojej harmonii. W końcu to coraz bardziej też jego miejsce na ziemi...







8 komentarzy:

  1. Ale teraz Twój dom zyskał nowe życie. Nie jest domem z katalogu, który wygląda jakby nikt w nim nie mieszkał... Ma swoją duszę... i tak też staram się usprawiedliwiać nasz nieporządek i rozgardiasz który robi Helenka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo i ja mam teraz niefajne ochraniacze na kantach stołu, a szmatka przyrosła do dłoni ;) Bezwiednie ostatnio w McDonalds sprzątałam. Opowiadałam coś koleżance i wyszorowałam stół, kanapę i krzesła ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A najzabawniejsze jest to, że Wasze mieszkanie i tak jest piękne i przytulne! : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale Janek na zdjęciu od lewej do Ciebie podobny a od prawej do tatusia :) Cudowny jest :)

    OdpowiedzUsuń
  5. oj tak wszędzie tego dużo, choć to trochę z wiekiem mija :) nie zapomnę jak w salonie stało 3 ogromne pudła zabawek i wielka kolorowa mata, no i wszędzie wszystkiego dużo... teraz K. ma prawie 3 lata przynosi swoje zabawki i wynosi raczej królują one w jej pokoju:) no ale za chwilę czeka mnie to samo:P
    ale czym było by pięknie posprzątane mieszkanie, bez naszych Dzieci? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kąpielowy potwór naprawdę może przestraszyć, mimo uśmiechu... :-)
    Nie wiem czy pocieszy Cię wiadomość, że ślady dziecka w domu nie miną wraz z wiekiem. Będzie się zmieniał ich "repertuar". Najpierw są to zabawki a potem... akcesoria szkolne, a potem... porozrzucane kolczyki, ciuchy, kosmetyki, torebki... zależnie od płci dziecka i wieku. :P Wiem coś o tym! Ba, boleśnie przekonuję się o tym każdego dnia. ;-)
    Pozdrawiam. Ola Sz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ładne wnętrze! Przytulne i ciepłe :-)
    Buziaki :-)

    OdpowiedzUsuń