Ten miesiąc to czas wspomnień, fascynacji nad tym jak wiele ten mały człowiek przeszedł w swoim zaledwie rocznym życiu, jak wielu rzeczy dokonał i jak wiele musieliśmy przejść żeby móc być razem. To troszkę czas na żałowanie tego, że rok minął tak szybko, za szybko i, że urlop macierzyński dobiegł już końca a "bobas" chyba powoli przestaje być małym dzieciątkiem.
Ósmy dzień miesiąca świętowaliśmy sami w naszych czterech kątach, było dmuchanie świeczki i domowa sesja - chyba najszybsza w moim życiu. Kilka dni później odbyło się małe, rodzinne przyjęcie w ogrodzie. Przygotowań nie było za dużo, rodzina trochę mnie wyręczyła, no może w większości. Ja zajęłam się jak zawsze dekoracjami i czarami o dobrą pogodę. I wyczarowałam.
Słońce i uśmiechy na twarzach nie opuściły nas przez cały dzień.
Jak zawsze wszystko pięknie udekorowałaś:) Podziwiam Cię za chęci i pomysły:) Ach ten błękitny tort^^ idealny!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego! Pozdrawiam Was serdecznie:)
Ależ przepięknie to wszystko przygotowałaś, widać ile serca i pracy to włożyłaś, wyszło cudownie!!:)) Wszystkiego co najlepsze i wory miłości dla Was:**
OdpowiedzUsuńPiękne dekoracje, piękne zdjęcia... Brawa dla mamy!! Te wiszące kule z czego są zrobione, bo wyglądają rewelacyjnie?? Spóźnione, ale szczere 100 lat dla niemałego Bobasa :)
OdpowiedzUsuńTo kupione w empiku lampiony :)
UsuńWszystkiego, co najpiękniejsze dla naszego kochanego Przystojniaka! :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Ola Sz.